1330833_60065818
LUDZIE, TŁUMACZONE,

Józek Killer już nikogo nie zaatakuje

Siedzę przed salą sądową i czekam na naszą kolej. Na schodach rozlegają się ciężkie kroki i sapanie, jakby tych schodów było nie wiadomo ile. W drzwiach staje posiwiały starszy, zziajany jak diabli, pan, rozgląda się i gdy tylko udaje mu się zaczerpnąć tchu pyta:
– Polski tłumacz?
Zgłaszam się, bo to ja przecież.
– Pani im powie, tam w tym sądzie, że ja nic nie zrobiłem! Co za, kurwa, ludzie! Idę sobie, proszę pani…

Tu grzecznie przerywam i proszę, żeby zszedł na dół i zapewniam, że gdy skończę tutaj, to zejdę i porozmawiamy z adwokatem, który na pewno mu doradzi. Pan schodzi, a ja już wiem, że mam przerąbane. Kolejne niewiniątko, które będzie się przekrzykiwać z wszystkimi, a ja wraz z nim.

Gdy schodzę na dół, pan, jak się okazało, Józef już stoi przy schodach i gdy mnie tylko widzi, zaczyna ciągnąć dalej, jak gdyby nigdy nic, jakbyśmy w ogóle nie przerwali…
– No więc idę sobie, wie pani, do baru, normalnie tak. Idę, nagle jeb! Patrzę a ja na podłodze leżę, bo, pani sobie wyobrazi, schodek tam był, o którym nikt mnie nie poinformował! Rozglądam się, znaku żadnego, że tam schodek jest. Ręka mnie napieprza, jak nie wiem, no to się wkurzyłem. Idę do recepcji, bo to bar w hotelu takim jest, „menadżer!” mówię. Po angielsku nie umiem, ale to akurat wiem, jak powiedzieć, nie?

Ja nie mając szansy nic powiedzieć, siadam i słucham, bo powiem szczerze, że nawet mnie zainteresowało, co dalej.

– No to przyszedł jakiś menadżer, co, kurwa, wyglądał, jakby był pucybutem, a nie menadżerem. No i ja do niego, że schodek był, żem wyrżnął, że ręka boli i że znaku nie ma! Po polsku mu mówię, bo po angielsku nie umiem. I on coś pyskować zaczął, szczyl jeden. No to ja dalej tłumaczę, ręką macham, żeby mu pokazać, że boli…I pani sobie wyobrazi, 10 minut nie minęło, policja wchodzi i mnie zabierają, uczciwego człowieka, co się tylko piwa w barze chciał napić! Myślę se, on się chyba tej ręki przestraszył, ale nie, proszę pani, na policji mi powiedzieli, że zostałem aresztowany w podejrzeniu o napaść! NAPAŚĆ! Rozumie pani? Jaką, kurwa, napaść, jak ja bym go nawet nie tknął, bo bym się bał, że coś złapię! Pani im powie to wszystko!

W tym momencie nadchodzi adwokat z urzędu, który miał się zająć tą sprawą, a przyznam szczerze, że zaczynałam się dobrze bawić.
Podczas rozmowy z adwokatem, okazało się, że pan Józef ma zarzut napaści poprzez oplucie! Patrzę na niego, a ten zaczyna:
– No bo…pani patrzy
I wyszczerza się w szerokim uśmiechu.
– Ja jedynki tutaj nie mam. I jak gadam, a już zwłaszcza jak jestem wzburzony, to mi się zdarzy, pani patrzy, o!
I splunął przed siebie przez szparę po jedynce. Spojrzałam szybko na rękaw, czy aby przypadkiem mnie nie napadł, na szczęście poleciało gdzieś indziej.
– Kurwa, napaść! Co za kraj! Ja zawsze mówiłem, że oni są nienormalni. Wszyscy!

Na rozprawę przyszło nam czekać, więc usiedliśmy na ławce w poczekalni, gdzie pan Józef nawijał dalej, już nie o napaści, ale ogólnie, o wszystkim.

– Ja to pani powiem jedno! Polki to są jednak najpiękniejsze na świecie. Nie ma nigdzie takich pięknych kobiet. Chyba że jeszcze Azjatki i Hinduski i tyle. No i może jeszcze niektóre murzynki, ale tylko młode. A te Angielki, kaplica. O! Pani patrzy, jaki tłuścioch idzie, widać od razu, że McDonalda kocha, sama dupa waży ze sto kilo! A potem się dziwić, że oni na tych skuterkach po mieście jeżdżą.

I tak minęły nam trzy godziny, przez które czekaliśmy na rozprawę. Po pierwszej godzinie byłam w panu Józku już zakochana, nie pamiętam kiedy się tak uśmiałam, szczególnie w pracy. Opowiadał o wszystkim, o swojej partnerce, co się denerwuje, gdy on piwo pije, o angielskich kombajnach, że wielkie, największe.

Na rozprawie sąd uznał pana Józefa winnym napaści przez oplucie i zarządził karę grzywny, na szczęście nie zbyt dużej, a ja na pożegnanie wzięłam od pana Józefa numer telefonu, bo już miałam w głowie plan, jak to spotykam się z nim i spisuję te wszystkie jego śmieszności, dla Was oczywiście…numer niestety zgubiłam, ale nie tracę nadziei, że może jeszcze kiedyś pana Józefa spotkam osobiście. Pewnie już nie w takich okolicznościach, bo pan Józek zapowiedział, że idzie wprawić nowego zęba, coby już nikogo nie napaść, ale kto wie, może u dentysty?

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
needle-180336_1280
Zbieram na botoks!

Muszę zmienić nieco moje noworoczne plany. Ja tu w Nowy Rok chcę wkraczać z głową podniesioną do góry i w...

Zamknij