166H (1)
DAMSKO-MĘSKIE,

Penis w mandarynkach. Jak to wytłumaczyć teściowej?

Dziecięca Impreza urodzinowa. Dmuchany zamek do skakania, rozstawione stoły z jedzeniem, dzieci przypominają małpiarnię w zoo, dorośli zresztą podobnie. Kaśka szuka aparatu. Nie ma nigdzie. Rozgląda się dookoła, szuka na stołach, patrzy pod płaszczami, nagle aparat miga jej przed oczami! Ktoś go trzyma w rękach. Podnosi wzrok. Babcia Alina, teściowa jej przyjaciółki, jakby nerwowo wciska coś bez przerwy. O matko! Ogląda zdjęcia!

Kaśka w jednej sekundzie zmienia się w wielką kałużę potu. To zdjęcie! Jest tam? Czy je wykasowała? Nie może sobie przypomnieć, co doprowadza ją do białej gorączki. Podlatuje do Babci i grzecznie wyrywa jej aparat, mówiąc że przeprasza, ale że musi właśnie teraz i natychmiast zrobić zdjęcie…czegokolwiek. Na boku szybko przegląda wszystkie zdjęcia. Jest! O matko boska przenajświętsza, jezusmaryjo, niech to! Stoi i nie wie co zrobić. Iść i powiedzieć, że to nie jej? Że nie ma absolutnie żadnego pojęcia, skąd to zdjęcie się tam wzięło? Czy po prostu przeprosić przyjaciół, wziąć się zawinąć z imprezy i najlepiej przeprowadzić?

„Ja przyjdę Kasiu do ciebie z pendrajwem, to mi tam przegrasz te wszystkie zdjęcia, bo dużo jest ze mną!” jeszcze krzyczy za nią Babcia Alinka i Kaśka dałaby sobie nogę uciąć, lub dwie, że widziała na twarzy Babci dziwny uśmieszek.

Trzy dni wcześniej…

Kaśka siedzi na kanapie i zajmuje się karmieniem własnego lenia, nagle słyszy jak leń mówi „daj mi mandarynkę”. Kaśka to zlewa, bo jednak jest zbyt leniwa, nie będzie teraz wstawać przecież. ”No daj. Proszę. Mandarynkę!”. Dobra, Kaśka leniwie otwiera usta i prosi Tomka, żeby jej obrał mandarynkę, bo dłużej nie wytrzyma. Tomek też karmi lenia i nawet jej chyba nie słyszy. Prosi jeszcze raz, bo własny leń ją doprowadza do szaleństwa. Tomek jest uparty, nie chce iść, więc Kaśka zaczyna robić to, co kobiety umieją najlepiej, czyli  marudzić. Działa za każdym razem. Tomek wstaje i idzie do kuchni już po piętnastu minutach.

Czekała na swoje widzimisię i czekała, nie mogąc się nadziwić, jaki z Tomka leń. No bo ileż może trwać obranie małej mandarynki? Wraca z jednym kawałeczkiem! Kaśka patrzy się na niego z politowaniem, kręci głową, ale co tam, bierze, ładuje do buzi, niemal połyka w całości i bełkocze, że chce więcej. Tomek idzie znów do kuchni. Łał, naprawdę, ten Tomek to ma jednak jaja i wie, jak postępować z damą. Wraca, dzierżąc w jednej dłoni resztę mandarynki w drugiej aparat. Żona rzuca się na mandarynkę, a mąż jej mówi, że nie umie przewijać zdjęć i czy może mu pokazać, jak to się robi.

Kaśka przewraca oczami, obrazując w ten sposób, że co jak co, ale bez przesady. Po czym jednak, z wdzięczności za przysługę, bierze aparat, ostentacyjnie przyciska przewijanie w tył i cyk, mandarynka staje jej w gardle. Krztusi się, łzy lecą, w końcu przełyka i zaczyna się śmiać. Po chwili śmieją się razem i nie mogą przestać. ”Ej, ale wykasuj to zdjęcie!” mói Tomek. No przecież to jest chyba oczywiste, nie jest idiotką, żeby takie zdjęcia przetrzymywać. Jednak leń, nakarmiony mandarynką, siada na niej i mówi „dobra, idź spać, co się będziesz wysilać, jutro to zrobisz”.

I tak Babcia Alinka zobaczyła zdjęcie, na którym Tomek naciera mandarynką swojego Wacka. Bezcenne!

P.S. Kasia i Tomek prosili o przekazanie informacji Babci Alince, więc cytuję: „Babciu Alinko kochana, najmilsza, wiedz, że jeśli widziałaś to zdjęcie, to to nie my! Jesteśmy normalną polską rodziną.”

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
sausage-428071_1280
Kiełbasa wyborcza czyli Blog Roku 2014

Blog Roku 2014. To taki konkurs organizowany przez grupę Onet, kiedy to wybierają, jak sama nazwa wskazuje, bloga roku. I...

Zamknij