8224548312_ce2f7e9959_z
LUDZIE,

Gwałciciel też człowiek!

Niedawno na Facebooku moja znajoma podzieliła się pewną petycją i prosiła o przeczytanie i podpisanie. Zainteresowało mnie to głównie dlatego, że znam dziewczynę, która to wkleiła i wiedziałam, że to musi być poważna sprawa.

Otworzyłam. Petycja dotyczyła sposobu postępowania w sprawie pewnej kobiety, która we wrześniu 2013 roku wyjechała na szkolenie medyczne do Kalingardu, gdzie miała być tłumaczką. Wyjazd miał być odskocznią dla Aleksandry, takim powolnym powrotem do normalności, po tym, jak dwa tygodnie wcześniej straciła ciążę. Zamiast tego dostała od życia jeszcze bardziej.

Na szkoleniu znalazło się również dwóch ratowników medycznych z elbląskiego szpitala, którzy zgwałcili Aleksandrę.

I cały cyrk ruszył do przodu.

Przedstawienie rozpoczęło oczywiście dwóch ratowników z Elbląga. Acha, no i Aleksandra. Zaraz potem wystąpiła organizatorka wyjazdu służbowego, która Aleksandrze udzieliła dobrej rady, tak po przyjacielsku, jak kobita kobicie, mianowicie: „Nie mów mężowi, bo będziesz miała kłopoty. Nie masz świadków. Ja nic nie wiem. To nie moja sprawa”.

Poszkodowana kobieta jednak nie chciała odpuścić, w sumie nie wiadomo dlaczego, bo przecież nic takiego się nie stało. Aleksandra dostała ataku padaczki a dwóch ratowników, zamiast jej pomóc, niechcący ją zgwałciło. O rany! No ale Aleksandra poszła i zgłosiła sprawę na policję. Tam policjantka przyjmująca zgłoszenie zapytała „czy na pewno sama tego nie chciała?”. Kobieta się uparła, że nie i policjantka musiała zgłoszenie przyjąć, choć pewnie była bardzo zmęczona.

Później Aleksandra została przesłuchana przez przedstawicielkę prokuratury. Dwa razy. A nóż by się poplątała w zeznaniach i wyszłoby na jaw, że sobie to uknuła. Później ta sama przedstawicielka stwierdziła, że co się odwlecze to nie uciecze i oskarżonych oraz świadków przesłuchała siedem miesięcy później. I ponoć dogadywała się z nimi w sprawie wyroku za plecami ofiary, bo „oskarżeni mają rodziny”, oraz „bardzo schudli i zmizernieli”.

W międzyczasie przełożona ratowników ogłosiła bardzo błyskotliwie w mediach, że „wina leży po obu stronach, ratownicy zachowali się niestosownie, ale będą pracować do chwili wyroku”. Przecież nic takiego się nie stało. A że mają rodziny i dodatkowo zmizernieli, to przecież nie mogła ich wywalić na bruk. No i ryzyka już nie ma. Tam było szkolenie, na luzie, a tu są w pracy, a w pracy raczej mało która będzie ich prowokować.

W trakcie procesu adwokatka ratowników najpierw stwierdziła, że Aleksandra jest zbyt atrakcyjna i to było powodem ataku. Jednak to nie wywarło aż takiego wrażenie widocznie, bo zaraz zmieniła zdanie, twierdząc, że ofiara jest „tak brzydka, że nikt by jej nie dotknął”. I tutaj przeraziłam się najbardziej! Wykształcona, oświecona i niezwykle mądra pani adwokat marnuje się w jakimś tam marnym sądzie. Takich talentów nam trzeba w polityce!

No i na zakończenie całej tej farsy dała popis pani Jolanta Rudzińska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Elblągu. Wygłosiła ładną, krótką mowę, która powinna dać wszystkim, zwłaszcza Aleksandrze do wiwatu: „Do zdarzenia doszło w czasie zabawy. Ratownicy spożywali alkohol, a pani Aleksandra wino do kolacji. Musimy też brać pod uwagę, że zachowanie mężczyzn po alkoholu nie jest w pełni świadome”.

Nic nowego nie powiedziała, wiadomo, że mężczyźni po alkoholu są nie w pełni świadomi i przypadki się zdarzają. I właśnie pewnie dlatego gwałciciele (choć może bezpieczniej byłoby tu napisać lubieżnicy) z powodu niezbitych dowodów, że jednak do gwałtu doszło, dostali kolejno 2 lata w zawieszeniu (to ten, co zgwałcił Aleksandrę dwa razy) i 8 miesięcy w zawieszeniu (bo nie zgwałcił ani razu a jedynie pomagał i wykonywał „inne czynności seksualne”). Myślę, że wyroki i tak zbyt surowe, bo w sumie przecież nic się takiego nie stało. Najważniejsze jednak, że w zawieszeniu, więc oprawcy będą mogli wrócić do rodzin i się trochę podtuczyć.

Zabrakło mi w tym wszystkim jednej ważnej rzeczy, która ma miejsce przy większości spraw o gwałt na kobiecie. Mianowicie czy ktoś się zastanowił, że być może ofiara SPROWOKOWAŁA oskarżonych? Być może nie miała mini spódniczki i szpilek do nieba, ale na pewno miała pochwę!

Cieszę się, że piszę ten tekst będąc poza granicami tego absurdalnego kraju, w którym za kradzież można odsiedzieć nawet pięć lat, a za zgwałcenie kobiety dostaje się wyrok w zawieszeniu. Prawo działające na tym światowym mentalnym zadupiu jest tak żałosne, że aż strach pomyśleć.

A tych, którzy doczytali do końca i którzy nie są tak mentalnie ograniczeni, jak cała banda inteligentów biorących udział w sprawie Aleksandry, proszę o otworzenie niniejszej petycji i o złożenie na niej swojego podpisu i przesłanie tego posta dalej. Dziękuję.

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
384207390_bb164955fe_z
Perfekcjonizm. Czym to się leczy? – część druga.

Niedawno pisałam o perfekcjonizmie. Że taka postawa jest jak błędne koło i najlepiej się tego wystrzegać. Po opublikowaniu tamtego wpisu...

Zamknij