unsplash_52d9133506548_1
LUDZIE, TŁUMACZONE,

Krótka historia bez końca

Najpierw poznałam ją. Ma na imię Krystyna. Pierwsze wrażenie całkowicie niekorzystne. W areszcie spędziła całą noc, a gdy tłumaczyłam dla niej rano, podczas przesłuchania, wciąż była pijana. Zarzut: prowadzenie pod wpływem alkoholu i bez uprawnień. Nie po raz pierwszy, bo prawo jazdy zabrali jej już rok wcześniej. Nie musiała się nawet bronić, bo byli świadkowie, którzy na własne oczy widzieli, jak zaparkowała na przydrożnej lampie. Po usłyszeniu zarzutów i decyzji, że zostanie kolejną noc w areszcie a na następny dzień zostanie postawiona przed sądem, rzuciła się na ziemię, wyciągnęła do mnie rękę i zaczęła krzyczeć „Proszę! Niech mi pani pomoże!”.

Później poznałam jego. Sylwek, przyjemny gość po czterdziestce. Posterunek policji. Sylwek zgłasza, że jego partnerka goniła go z nożem. Okazuje się, że jego partnerką jest ta sama Krystyna, którą ostatnim razem widziałam na podłodze w centrum śledczym.

– Bo ona pije. I to jest problem.

Odnoszę wrażenie, że mówi szczerze. Ma pogodny uśmiech na twarzy i łagodne, błękitne oczy.

– Jak jest trzeźwa, to jest anioł-kobieta, do rany przyłóż. Ale jak się napije, to szału dostaje, zaczyna się awanturować, za każdym razem! W końcu postanowiłem to zgłosić, wie pani, z tym nożem to przesadziła. Tak nie może być. Ja ją bardzo kocham. Może to ją czegoś nauczy.

Kiwam głową i zastanawiam się, co taki sympatyczny facet robi z taką kobietą jak Krystyna.

Na następny dzień tłumaczę dla świadka, którego zgłosił Sylwek. Miał potwierdzić, że widział, jak Krystyna chciała go zanożować. Nie potwierdził. Mówi, że nic takiego nie widział.

Mija jakiś czas. Jadę na policję. Jakaś pani zgłasza, że koleżanka na imprezie ją za włosy wyszarpała.

– Ta Kryśka jest walnięta! Jak pije, to jej normalnie szajba odbija!

Wygląda na to, że Kryśka tonie w jakimś bagnie. Prawdopodobnie o ostrym smaku czystej.

Kiedy spotykam się z nią u kuratora sądowego, żeby dla niej tłumaczyć, jest trzeźwa. Ma ładne oczy i paznokcie wymalowane na różowo. Wygląda całkiem przyzwoicie. Nie pamięta mnie. Nie dziwi mnie to, bo przecież ledwo co stała wtedy na nogach. W sądzie skazali ją na nadzór kuratorski. Co dwa tygodnie ma spotykać się z kuratorem, aby porozmawiać o swoich problemach.

– Skąd u pani wziął się ten problem z alkoholem? Dlaczego zaczęła pani pić? – pyta pani kurator.

– To się zaczęło jakoś chwilę po tym, jak zamieszkałam z Sylwkiem. On dużo pije, to i ja w końcu zaczęłam, tak do towarzystwa. Miałam nad tym kontrolę, dopiero kiedy zaczął mnie lać każdego dnia, to jakoś tak piłam coraz więcej i więcej. Wtedy było mi to łatwiej znosić.

Otwieram buzię. Mimowolnie. Sympatyczny Sylwek z posterunku? Jak to?

Krystyna odchyla kołnierz bluzki i odsłania czerwoną szramę na swojej szyi. Zamieram. W drodze do domu linczuję się w myślach. Przecież obiecałam sobie, że nie będę osądzać ludzi. Żadnych. Ani tych, których znam, ani, tym bardziej tych, których nie znam. Nie osądzałam Krystyny, ale wyrabiałam sobie na jej temat opinię, nie wiedząc tak naprawdę nic na jej temat.

Kilka miesięcy później odwiedzam komendę policji. Służbowo. Specjalny oddział, gdzie przywożone są ofiary gwałtów i przemocy domowej. Charakteryzuje się tym, że w niczym nie przypomina tradycyjnej komendy policji, bardziej zaciszny, przytulny dom, w którym można się poczuć bezpiecznie.

Na czerwonej kanapie, z kubkiem herbaty, owinięta ciepłym kocem, siedzi… Krystyna. Jej prawe oko jest całkowicie przysłonięte czerwoną śliwą. Drugie na wpół otwarte, ale białko ma kolor krwi. Siniaki pokrywają cała twarz, na brodzie widać zaschniętą czerwoną strużkę.

Spędziłam z Krystyną kilka godzin. Musiała poddać się obdukcji lekarskiej. Każdy siniak został dokładnie sfotografowany. Rana na udzie wyglądała okropnie. Sylwek, zanim ją zgwałcił, rozciął jej skórę w tym miejscu używając kuchennego noża. Po wszystkich procedurach odwieźli Krystynę do hotelu. Zamówili mnie na drugi dzień.

Krystyna miała składać zeznania. To było najdłuższe i chyba najcięższe zlecenie. Tłumaczyłam przez 12 godzin, co oznacza, że Krystyna musiała mówić i słuchać przez tyle samo, a w tamtej chwili zapewne marzyła tylko o tym, by zamknąć oczy.

Poznała go przez swoich znajomych. Kiedy zamieszkali razem, było cudownie, ale tylko przez pierwsze kilka tygodni. Później Sylwek regularnie spuszczał jej manto, ale tylko kiedy wypił. A pił prawie codziennie. Kilka razy nie była w stanie iść do pracy, nie mogła najnormalniej wstać z łóżka. Wtedy bił jeszcze bardziej, bo przecież teraz będzie stratny, pieniądze nie leżą na ulicy. Zaczęła pić, kiedy zorientowała się, że alkohol skutecznie tłumi ból i zagłusza „głupie myśli”. Kochała go, bo gdy nie pił, był wspaniały, ale w sumie już nie pamięta, kiedy…kiedy nie pił. Nie zgłaszała tego wcześniej, bo nie chciała się pokazywać policji. Przez alkohol straciła prawko, później wyszarpała jakąś laskę za włosy, nie chciała się im przypominać. Poza tym on ją bez przerwy straszył, że jak choćby piśnie słówko, to on pójdzie na policję i tak ją urządzi, że prędko nie wyjdzie. Raz nawet udowodnił jej, że jest do tego zdolny i nagadał policji, że go goniła z nożem. Teraz jednak już nie wytrzymała. Zawsze tylko bił, ale teraz było inaczej. Zgwałcił ją dwa razy, trzymając jej nóż przy gardle, ten sam, którym dźgnął ją w udo, tak dla ostrzeżenia.

Przez 3 godziny przesłuchania z Krystyny wyszła mała, przerażona istota, która wypłakała morze łez, przepraszając co chwilę, tak jakby to ona zrobiła coś złego. Po przesłuchaniu pojechaliśmy do mieszkania Krystyny, aby mogła spakować swoje rzeczy. W kilka godzin zorganizowano dla niej nocleg w schronisku dla bezdomnych. Tylko na jedną noc, zanim nie potwierdzą dla niej miejsca w hostelu dla kobiet, które musiały uciec z własnego domu.

Kiedy ostatni raz widziałam Krystynę, była złamaną, zrozpaczoną kobietą, która stała na posiniaczonych nogach na środku kuchni w schronisku, przerażona do granic możliwości. I tak ją zapamiętałam. Wiele razy od tamtej pory zastanawiałam się, jak potoczyły się jej losy. Zastanawiałam się aż do wczoraj.

Biuro kuratora sądowego. Wchodzi sympatyczny pan z błękitnymi oczami i uśmiecha się na mój widok. Dostał nadzór kuratorski.

– Wie pani, Kryśce już całkiem odwaliło. Podała mnie o jakiś gwałt. Na szczęście w końcu poszła po rozum do głowy, wróciła i wycofała wszystkie zarzuty. Teraz nam się nawet układa, wie pani…

Budynek opuściłam razem z Sylwkiem. Pożegnaliśmy się, podał mi rękę i wsiadł do swojego samochodu. Na drugim siedzeniu siedziała Krystyna. Układa im się. Miała podbite tylko jedno oko.

unsplash_52d9133506548_1
LUDZIE, TŁUMACZONE,

Krótka historia bez końca

Najpierw poznałam ją. Ma na imię Krystyna. Pierwsze wrażenie całkowicie niekorzystne. W areszcie spędziła całą noc, a gdy tłumaczyłam dla niej rano, podczas przesłuchania, wciąż była pijana. Zarzut: prowadzenie pod wpływem alkoholu i bez uprawnień. Nie po raz pierwszy, bo prawo jazdy zabrali jej już rok wcześniej. Nie musiała się nawet bronić, bo byli świadkowie, którzy na własne oczy widzieli, jak zaparkowała na przydrożnej lampie. Po usłyszeniu zarzutów i decyzji, że zostanie kolejną noc w areszcie a na następny dzień zostanie postawiona przed sądem, rzuciła się na ziemię, wyciągnęła do mnie rękę i zaczęła krzyczeć „Proszę! Niech mi pani pomoże!”.

Później poznałam jego. Sylwek, przyjemny gość po czterdziestce. Posterunek policji. Sylwek zgłasza, że jego partnerka goniła go z nożem. Okazuje się, że jego partnerką jest ta sama Krystyna, którą ostatnim razem widziałam na podłodze w centrum śledczym.

– Bo ona pije. I to jest problem.

Odnoszę wrażenie, że mówi szczerze. Ma pogodny uśmiech na twarzy i łagodne, błękitne oczy.

– Jak jest trzeźwa, to jest anioł-kobieta, do rany przyłóż. Ale jak się napije, to szału dostaje, zaczyna się awanturować, za każdym razem! W końcu postanowiłem to zgłosić, wie pani, z tym nożem to przesadziła. Tak nie może być. Ja ją bardzo kocham. Może to ją czegoś nauczy.

Kiwam głową i zastanawiam się, co taki sympatyczny facet robi z taką kobietą jak Krystyna.

Na następny dzień tłumaczę dla świadka, którego zgłosił Sylwek. Miał potwierdzić, że widział, jak Krystyna chciała go zanożować. Nie potwierdził. Mówi, że nic takiego nie widział.

Mija jakiś czas. Jadę na policję. Jakaś pani zgłasza, że koleżanka na imprezie ją za włosy wyszarpała.

– Ta Kryśka jest walnięta! Jak pije, to jej normalnie szajba odbija!

Wygląda na to, że Kryśka tonie w jakimś bagnie. Prawdopodobnie o ostrym smaku czystej.

Kiedy spotykam się z nią u kuratora sądowego, żeby dla niej tłumaczyć, jest trzeźwa. Ma ładne oczy i paznokcie wymalowane na różowo. Wygląda całkiem przyzwoicie. Nie pamięta mnie. Nie dziwi mnie to, bo przecież ledwo co stała wtedy na nogach. W sądzie skazali ją na nadzór kuratorski. Co dwa tygodnie ma spotykać się z kuratorem, aby porozmawiać o swoich problemach.

– Skąd u pani wziął się ten problem z alkoholem? Dlaczego zaczęła pani pić? – pyta pani kurator.

– To się zaczęło jakoś chwilę po tym, jak zamieszkałam z Sylwkiem. On dużo pije, to i ja w końcu zaczęłam, tak do towarzystwa. Miałam nad tym kontrolę, dopiero kiedy zaczął mnie lać każdego dnia, to jakoś tak piłam coraz więcej i więcej. Wtedy było mi to łatwiej znosić.

Otwieram buzię. Mimowolnie. Sympatyczny Sylwek z posterunku? Jak to?

Krystyna odchyla kołnierz bluzki i odsłania czerwoną szramę na swojej szyi. Zamieram. W drodze do domu linczuję się w myślach. Przecież obiecałam sobie, że nie będę osądzać ludzi. Żadnych. Ani tych, których znam, ani, tym bardziej tych, których nie znam. Nie osądzałam Krystyny, ale wyrabiałam sobie na jej temat opinię, nie wiedząc tak naprawdę nic na jej temat.

Kilka miesięcy później odwiedzam komendę policji. Służbowo. Specjalny oddział, gdzie przywożone są ofiary gwałtów i przemocy domowej. Charakteryzuje się tym, że w niczym nie przypomina tradycyjnej komendy policji, bardziej zaciszny, przytulny dom, w którym można się poczuć bezpiecznie.

Na czerwonej kanapie, z kubkiem herbaty, owinięta ciepłym kocem, siedzi… Krystyna. Jej prawe oko jest całkowicie przysłonięte czerwoną śliwą. Drugie na wpół otwarte, ale białko ma kolor krwi. Siniaki pokrywają cała twarz, na brodzie widać zaschniętą czerwoną strużkę.

Spędziłam z Krystyną kilka godzin. Musiała poddać się obdukcji lekarskiej. Każdy siniak został dokładnie sfotografowany. Rana na udzie wyglądała okropnie. Sylwek, zanim ją zgwałcił, rozciął jej skórę w tym miejscu używając kuchennego noża. Po wszystkich procedurach odwieźli Krystynę do hotelu. Zamówili mnie na drugi dzień.

Krystyna miała składać zeznania. To było najdłuższe i chyba najcięższe zlecenie. Tłumaczyłam przez 12 godzin, co oznacza, że Krystyna musiała mówić i słuchać przez tyle samo, a w tamtej chwili zapewne marzyła tylko o tym, by zamknąć oczy.

Poznała go przez swoich znajomych. Kiedy zamieszkali razem, było cudownie, ale tylko przez pierwsze kilka tygodni. Później Sylwek regularnie spuszczał jej manto, ale tylko kiedy wypił. A pił prawie codziennie. Kilka razy nie była w stanie iść do pracy, nie mogła najnormalniej wstać z łóżka. Wtedy bił jeszcze bardziej, bo przecież teraz będzie stratny, pieniądze nie leżą na ulicy. Zaczęła pić, kiedy zorientowała się, że alkohol skutecznie tłumi ból i zagłusza „głupie myśli”. Kochała go, bo gdy nie pił, był wspaniały, ale w sumie już nie pamięta, kiedy…kiedy nie pił. Nie zgłaszała tego wcześniej, bo nie chciała się pokazywać policji. Przez alkohol straciła prawko, później wyszarpała jakąś laskę za włosy, nie chciała się im przypominać. Poza tym on ją bez przerwy straszył, że jak choćby piśnie słówko, to on pójdzie na policję i tak ją urządzi, że prędko nie wyjdzie. Raz nawet udowodnił jej, że jest do tego zdolny i nagadał policji, że go goniła z nożem. Teraz jednak już nie wytrzymała. Zawsze tylko bił, ale teraz było inaczej. Zgwałcił ją dwa razy, trzymając jej nóż przy gardle, ten sam, którym dźgnął ją w udo, tak dla ostrzeżenia.

Przez 3 godziny przesłuchania z Krystyny wyszła mała, przerażona istota, która wypłakała morze łez, przepraszając co chwilę, tak jakby to ona zrobiła coś złego. Po przesłuchaniu pojechaliśmy do mieszkania Krystyny, aby mogła spakować swoje rzeczy. W kilka godzin zorganizowano dla niej nocleg w schronisku dla bezdomnych. Tylko na jedną noc, zanim nie potwierdzą dla niej miejsca w hostelu dla kobiet, które musiały uciec z własnego domu.

Kiedy ostatni raz widziałam Krystynę, była złamaną, zrozpaczoną kobietą, która stała na posiniaczonych nogach na środku kuchni w schronisku, przerażona do granic możliwości. I tak ją zapamiętałam. Wiele razy od tamtej pory zastanawiałam się, jak potoczyły się jej losy. Zastanawiałam się aż do wczoraj.

Biuro kuratora sądowego. Wchodzi sympatyczny pan z błękitnymi oczami i uśmiecha się na mój widok. Dostał nadzór kuratorski.

– Wie pani, Kryśce już całkiem odwaliło. Podała mnie o jakiś gwałt. Na szczęście w końcu poszła po rozum do głowy, wróciła i wycofała wszystkie zarzuty. Teraz nam się nawet układa, wie pani…

Budynek opuściłam razem z Sylwkiem. Pożegnaliśmy się, podał mi rękę i wsiadł do swojego samochodu. Na drugim siedzeniu siedziała Krystyna. Układa im się. Miała podbite tylko jedno oko.

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
woman-570883_1280
Wiara w siebie czyli dlaczego jestem najlepsza

Kiedy ktoś mnie pyta, czy jestem w czymś dobra, odpowiadam, że tak. Najlepsza! Moi przyjaciele wiedzą, że mówię to z...

Zamknij