Kara śmierci – za czy przeciw?
Zapewne słyszeliście już, co planuje poseł Adam Hofman. Zapowiedział, że złoży w sejmie projekt ustawy w sprawie przywrócenia w Polsce kary śmierci, która została ostatecznie zniesiona w 1988 roku.
Na temat kary śmierci miałam zawsze stabilną opinię od bardzo wczesnych lat. Byli tacy, którzy za pomocą bardzo silnych argumentów próbowali zmienić moje postrzeganie tej sprawy. Jednakże nigdy nie spotkałam się z argumentem na tyle przekonującym, żeby zmienić swoje stanowisko.
Nie wiem, czy pamiętacie sprawę Henryka Z. O której media przypomniały nam na początku tego roku. Henryk Z. (nigdy nie rozumiałam, po co zatajać nazwisko takich ludzi) to seryjny gwałciciel-pedofil, który w styczniu tego roku opuścił więzienie po 25 latach odsiadki. Nazwać coś takiego szokującym, to zbyt mało.
W sądzie skazaniec tłumaczył swoje postępowanie: „Teraz to ja odróżniam budowę człowieka dorosłego i budowę dziecka. Natomiast w momencie dokonywania czynu lubieżnego to po prostu nie przywiązuję do tego wagi, tzn. do wieku, do płci. To jest silniejsze ode mnie, mam takie podniety, że nie jestem w stanie zapanować nad sobą.”
Sędziowie postanowili więc, że wsadzą go za kratki na 25 lat i po tym czasie na pewno zrozumie różnice w budowie dorosłego i dziecka i odechce mu się „czynów lubieżnych”. Jednakże sędziowie, którzy taką decyzję podjęli to była zwykła banda lunatyków, którzy powinni zająć się pracą mniej odpowiedzialną, jak na przykład koszenie trawników w miejskich parkach.
25 lat temu Henryk Z. Trafił do więzienia na ćwierć wieku za zgwałcenie i zamordowanie 5-miesięcznego chłopca. Już w tym momencie nie jestem w stanie zrozumieć polskiego prawa, choćbym nie wiem, jak się starała. 25 lat za coś takiego? Gdyby to zdarzyło się w Anglii, gość by w życiu nie wyszedł zza krat. Ten fakt szokuje jeszcze bardziej, kiedy weźmie się pod uwagę kartotekę kryminalną Henryka Z. przed tą odsiadką.
Jego kartoteka jest tak bogata, że różne źródła podają ją w trochę innej wersji. Jednakże wszędzie chodzi o to samo. Według redaktorów z TVN24 pierwszego gwałtu dokonał, kiedy miał 15 lat. Zgwałcił 7-letnią dziewczynkę. Trafił do zakładu dla nieletnich. 5 lat później zgwałcił 10-letniego chłopca i 7-letnią dziewczynkę. Dostał 5 lat więzienia, ale wyszedł po 2, za dobre sprawowanie. Więzienie opuścił 26 maja. 10 dni później zgwałcił 15-letniego chłopca. 11 czerwca próbował zmusić 18-letnią znajomą do stosunku. Dostał 3 lata. Przecież zgwałcił tylko jedno dziecko tym razem, a nie dwoje tak jak ostatnio, więc kara musiała być łagodniejsza. 2 dni po opuszczeniu więzienia próbował zgwałcić 9-letnią dziewczynkę, nie udało mu się, ale 4 dni później zgwałcił 10-letnią dziewczynką. Tym razem został skazany aż na 4,5 roku. Może stwierdzili, że skoro gwałci zaraz po opuszczeniu pierdla, to coś z nim rzeczywiście jest nie tak. Nie odsiedział jednak całego wyroku, po 2 latach przeniesiono go do psychiatryka i tam dopisało mu szczęście. Zwiał. W dniu ucieczki zgwałcił 9-letnią dziewczynkę. Teraz to już na pewno się pokapowali, że coś z nim było nie tak, bo wrócił do ciupy aż na 6 lat! W miesiąc po opuszczeniu więzienia porwał 5-miesięcznego synka sąsiadów i zaniósł nad rzekę, gdzie brutalnie zgwałcił dziecko, które zmarło na skutek obrażeń. I tu w końcu dotarło, że może by go jednak w tym więzieniu przytrzymać dłużej…25 lat więzienia.
Wiem, że jesteście teraz zszokowani, ale historia tego zboczeńca jeszcze się nie kończy. Pół roku przed zakończeniem wyroku służba więzienna, przekonana, że kara, którą odbył Henryk Z. nie wiele dała, składa wniosek o objęcie go specjalnym programem dla szczególnie niebezpiecznych przestępców. Biegli sądowi mieli zatem 6 miesięcy, aby podjąć decyzję, co zrobić z Henrykiem Z. Minęło pół roku i okazuje się, że kraj absurdów popełnił swój niekwestionowany rekord! Otóż wniosku rozpatrzyć nie zdążono! I szuja wychodzi sobie z więzienia i dostaje od państwa odremontowane mieszkanie. Jednakże może by być spokojni, bo ponoć „policjanci go pilnują”. Acha! I sąd apelacyjny JUŻ bada całą sprawę. Być może nie będzie musiał długo badać, bo sprawa rozwiąże się sama…tak jak to było wcześniej.
Nie próbujcie nawet znaleźć zdjęcia pedofila gdzieś w sieci, bo to żmudna praca. Przecież trzeba go jakoś chronić.
Tutaj chciałam wykonać głęboki ukłon w stronę pana Hofmana, bo tak, za karą śmierci jestem odkąd zrozumiałam mniej więcej, o co w ogóle chodzi w tym naszym życiu. I od tamtej pory nie przemawiało do mnie nawet to, że przecież sądownictwo może się pomylić i skazać na śmierć niewinnego człowieka. Jeżeli chodzi o takich zboczeńców, niesamowicie trudno się pomylić. Można by zliczyć, ile pieniędzy państwo musiało przez te wszystkie lata wydać na utrzymywanie Henryka Z. przy życiu. Tylko po co? Może lepiej byłoby zmierzyć ludzkie cierpienie, któremu się przyczynił, tego jednak zrobić się nie da. Gdyby skazano go na karę śmierci w momencie, gdy okazało się, że gdy tylko znajduje się na wolności, ma jeden cel, to oszczędzono by kilka istnień ludzkich, masę pieniędzy i jeszcze większą masę czasu, który można by przeznaczyć na łapanie wszystkich pozostałych Henryków Z.
Niestety, kraj absurdów jest pełen Henryków Z. na których nie ma bata. A nawet gdyby był, to przecież kto pospieszałby organy ścigania, prokuraturę i całą resztę? Pan Hofman ma bardzo fajny pomysł. Mam jednak niesamowite przeczucie, że cała sprawa z ustawą sądową skończy się…jak zawsze.