boy-447701_1280
CHLEBOŻERCY,

Przeszłość, przez którą czasem nie mogę oddychać

Za każdym razem staram się Was jakoś wprowadzić w rozmowę z moim „chlebożercą”. Tym razem jednak nie wiem, co napisać. Cokolwiek by to nie było i tak byłoby za mało.

Natalia ma 21 lat, mieszka w UK od 2, jest mamą i uczy się, jak być szczęśliwą.

Mira: Poprosiłam Cię o wywiad, mimo że spotkałam Cię zaledwie kilka razy. Domyślasz się dlaczego?

Natalia: Chciałaś porozmawiać o moim dzieciństwie?

M: Tak, zgadza się. Dziękuję Ci, że zgodziłaś się na to, mimo tego, że jestem dla Ciebie obcą osobą. Miałaś dobre dzieciństwo?

N: Nie. Okropne.

M: Czy możesz mi opowiedzieć swoje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa? Pierwsze, jakie pamiętasz.

N: Miałam cztery lata. Mama zostawiła nas same w domu, mnie i moją siostrę i poszła sobie gdzieś, nie wiem gdzie. W oknie były kraty, a my przedostałyśmy się jakoś przez nie i wyszłyśmy na zewnątrz. Policja zabrała nas z ulicy, zawiozła na komisariat, a stamtąd odebrała nas babcia.

M: Ile lat miała Twoja siostra?

N: Pięć.

M: Czy Wasza mama zrobiła to więcej niż raz? Zostawiała Was same w domu?

N: Tak, cały czas nas zostawiała. Nawet jak spałyśmy. I wracała dopiero rano. A jak byłam starsza, zostawiała mnie z moim młodszym rodzeństwem nawet na kilka dni.

M: Ilu Was jest?

N: Mama ma nas siedmioro. Z czego troje najstarszych, w tym ja, ma wspólnego tatę, pierwszego męża mamy. Z pozostałej czwórki, każde dziecko ma innego ojca.

M: Jak myślisz, dlaczego twoja mama prowadziła taki, a nie inny tryb życia?

N: Wydaje mi się, że mama myślała, że jak będzie miała z mężczyzną dziecko, to sobie z nim życie ułoży. Myślała, że facet z nią zostanie, ze względu na dziecko.

M: A czemu nie zostawał?

N: Nie wiem. Mama patrzyła tylko na pieniądze. Może to dlatego. Miała też facetów, którzy ją bili, a potem odchodzili. Pamiętam jak jeden z nich bił moją mamę, kiedy była w ciąży, gonił ją z nożem, a ja wtedy siedziałam w pokoju z pozostałymi dziećmi i ich pilnowałam całą noc, żeby im się nic nie stało. Ten facet raz nawet przyniósł broń do domu.

M: Jak wyglądało twoje życie na co dzień, kiedy byłaś mała?

N: Rano wstawałam. Często nie było nic do jedzenia, musiałam iść na śmietniki, żeby coś znaleźć. Później musiałam iść do lasu po jakieś drzewo, żeby zapalić, bo było bardzo zimno. I siedziałam w domu, w czterech ścianach, na których był sam tynk. Nie miałam zabawek, nie było telewizora, nic. Najpierw siedziałam sama, później z młodszymi dziećmi. Czasami szłam do szkoły, choć bardzo rzadko, ale gdy już szłam, to chodziłam po korytarzu i prosiłam inne dzieci, żeby dały mi 10 czy 20 groszy. Czasami uzbierałam z 5 zł i wtedy kupowałam dwa chleby do domu dla tych młodszych dzieci, a ja jadłam często płatki kukurydziane z herbatą. Młodszym dzieciom też to musiałam dawać. Wtedy tak było, że opieka społeczna dawała takie dary dla biednych rodzin. Stawało się w kolejce, oni dawali kartki, a potem za te kartki dawali mąkę albo właśnie płatki. Czasami w szafce były tylko te płatki, to dawałam je dzieciom z herbatą.

M: Zdarzało się, że w szafce nic nie było?

N: Ile razy. Pamiętam, jak raz nie jadłam przez trzy dni. Wtedy poszłam do szkoły, żeby tam dostać obiad i to był jedyny posiłek dla mnie. Jak były jakieś płatki w domu, to zostawiałam dla tych młodszych dzieci, a jak nic nie było, to pamiętam, że szłam do sklepu i prosiłam, czy dadzą mi coś „na zeszyt”, czasami dawali. I mówili mamie, że jak to jest, że ma pieniądze na kosmetyki, a nie ma na jedzenie dla dzieci. Moja mama zawsze była umalowana, zafarbowana na blond, wszystko wydawała na kosmetyki i na maszyny. Ma bardzo dużo długów. Pamiętam, jak raz przyszedł do domu komornik i postraszył nas, że jeszcze nasze dzieci będą spłacać jej długi. Mama brała na przykład telefony na abonament, ale komórki, które dostawała, od razu zastawiała w lombardzie i szła na maszyny. I nie wracała. Nie raz przeszukiwałam z babcią całe miasteczko, żeby ją znaleźć.

M: I gdy jej nie było, Ty zajmowałaś się swoim rodzeństwem?

N: Tak. Raz musiałam dać herbatę miesięcznemu dziecku, bo nie mogłam dostać mleka.

M: Mama zostawiła Cię z miesięcznym dzieckiem?

N: Dziecko miało tydzień, jak mamy już nie było. Pamiętam, że jeszcze nawet pępowina dziecku nie odpadła, a mama już znikała. Czasami moja siostra z nim zostawała, a ja szłam na śmietniki coś znaleźć. Czasem też kradłam ze sklepu jedzenie albo kosmetyki w Biedronce. Później je sprzedawałam, żeby mieć na mleko dla tego dziecka. Czasami jak już kompletnie nic nie mogłam znaleźć albo ukraść, to szłam do babci. Wtedy babcia przychodziła i krzyczała na mamę. Kilka razy przyszła opieka społeczna. Raz przyszli kiedy w domu nie było prądu, nie było nic do jedzenia, a my tak siedzieliśmy z tymi dziećmi małymi. I wtedy powiedzieli, że ma ostatnią szansę i że jeżeli to się nie zmieni, to jej dzieci zabiorą. Mama się uspokoiła na chwilę, ale później znowu było to samo.

M: Czy to Ty poinformowałaś opiekę społeczną o tym wszystkim?

N: Nie. Bałam się, że mojej mamie zabiorą młodsze dzieci i wtedy mama będzie na mnie zła i mnie z domu wyrzuci. Chyba szkoła poinformowała, bo pamiętam, że nie raz chodziłam do kucharek i prosiłam je, żeby mi dały coś dla dzieci, jakieś resztki z obiadu. Czasami dawały naleśniki, czasami ziemniaki z sosem. I chyba te kucharki musiały komuś powiedzieć.

M: Próbowała Cię mama kiedyś wyrzucić z domu?

N: Pamiętam, że jak tylko skończyłam osiemnaście lat, mama powiedziała mi, że albo jej zacznę płacić za to, że mieszkam w domu, albo mam się wynosić. Znalazłam pracę i wtedy mama zaczęła ode mnie wyciągać na jedzenie. I ja jej dawałam te pieniądze, ale jedzenia nigdy nie było. Zamiast tego szła grać na maszynach.

M: Powiedziałaś, że mężczyźni, których mama sobie znajdowała, czasami ją bili. Czy bili też Was?

N: Tak, często. I mama nigdy nie stanęła w naszej obronie, czasami nawet mówiła, żeby bili mocniej. Pamiętam, że raz był u niej jakiś facet i…no wiesz, byli w łóżku. Mama zamknęła mnie w pokoju, ale ja wyszłam i wtedy ten facet mnie tak mocno uderzył pasem, że miałam takiego wielkiego siniaka. I wyrzucił mnie na klatkę. I siedziałam tam dopóki nie skończyli.

M: A Twoja mama? Czy ona kiedykolwiek Cię uderzyła?

N: Oczywiście, cały czas mnie biła. Nie chodziłam do szkoły, bo nie miałam żadnych książek ani zeszytów, no nic. I nauczycielki czasami przychodziły do domu, zapytać, czemu nie chodzę do szkoły. Dostałam nawet kuratora za to, że nie chodziłam. I ona wtedy mnie biła i krzyczała, że to moje wina. Sama często mówiła, że nie mogę iść do szkoły, bo mam pilnować dzieci, a potem, jak nauczyciele pytali, dlaczego nie chodzę, to mnie biła.

M: Babcia nigdy nie próbowała Wam jakoś pomóc?

N: Mówiła, że możemy do niej przyjść, jak nie mamy nic do jedzenia czy coś, ale poza tym, nie. Bo babcia się nie odzywała do mojej mamy bardzo długo. Mama raz zastawiła całą jej biżuterię w lombardzie. Poza tym nie lubiła tych jej facetów. Oni byli okropni, to byli alkoholicy, jeden nawet ćpał, robili w domu awantury. Raz przyjechała policja, moja mama leżała pobita we krwi, ale jeszcze się darła: „nie zabierajcie mi go!”. Jak jeden kiedyś przyszedł do domu z bronią, to się tak bardzo bałam, że chce ją zastrzelić.

M: Co się stało z Twoim tatą?

N: Odszedł od mojej mamy, bo miała innego faceta. I zabrał mojego brata, a ja i moja siostra zostałyśmy z mamą. Przychodził do nas przez jakiś czas, przynosił nam zabawki, ale potem przestał. I zawsze myślałam, że już nas nie chciał. Założył drugą rodzinę. Kiedyś powiedział, że mama zawsze mu broniła się z nami spotykać. I nam też nie pozwalała do niego chodzić.

M: A pamiętasz tatę? Jaki był?

N: Z tatą było dobrze. Nawet babcia zawsze powtarzała, że jak tata był, to nie mieliśmy źle. Było zawsze jedzenie, było ciepło, mieliśmy ubrania, wszystko. Później mama go zaczęła zdradzać i on odszedł.

M: Teraz jesteś dorosła, mieszkasz za granicą, masz swoją rodzinę, jesteś matką, czekasz na narodziny Twojego drugiego dziecka. Czy utrzymujesz kontakt z mamą?

N: Tak, często do niej dzwonię, wysyłam pieniądze, żeby pomóc dzieciom, które tam zostały, bo są jeszcze małe, najmłodsze ma 4 latka. Wysyłam jej paczki, ale ona i tak wszystko sprzedaje. Wysłałam jej laptopa, żebyśmy mogły rozmawiać na Skype, żeby widziała swoją wnuczkę i my, żebyśmy mogły widzieć moje rodzeństwo, ale to też sprzedała.

M: W jaki sposób twoje dzieciństwo odbija się teraz na Twoim życiu?

N: Na pewno nie biorę przykładu z mojej mamy. Mam jednak pewne problemy, chodzę do psychologa, bo często dostaję silnych ataków paniki, nie mogę wtedy oddychać, zwłaszcza gdy zostaję sama w domu. Boję się też, że nadejdzie taki dzień, że nie będę miała jedzenia dla mojej córki. Tyle razy byłam głodna. Kupuję bardzo dużo jedzenia w puszkach i gromadzę to, ze strachu, choć wiem, że głód nam raczej nie grozi. Ataki paniki są czasami tak silne, że wiem, że gdyby nie moja mała córeczka, to chyba bym się zabiła, to jest straszne. Jednak ze względu na to, że ją mam i że jestem teraz w ciąży, poszłam po pomoc, chcę być zdrowa, dla moich dzieci.

M: Podziwiam Cię i życzę Ci wszystkiego dobrego. Jestem pewna, że wszystko się ułoży i pozbędziesz się ataków paniki.  To, że zgłosiłaś się po pomoc dowodzi tylko tego, że Twoje dzieci  mają wspaniałą, silną mamę. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiając z Natalią, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest bardzo dojrzałą osobą, mimo że ma dopiero 21 lat. Przez cała rozmowę Natalia ani razu nie użyła brzydkiego słowa, choć mnie cisnęły się na usta cały czas. Ani razu nie powiedziała nic, co mogłoby obrazić jej mamę. Odpowiadała tylko na moje pytania. Było ciężko, za każdym razem, kiedy próbowałam wyobrazić sobie małą, przestraszoną dziewczynkę zamkniętą w czterech ścianach, głodną i całkowicie bezradną, chciałam zatkać uszy. Kiedy natomiast widziałam obraz tej samej dziewczynki, tyle że starszej, szukającej jedzenia dla swojego rodzeństwa, napawało mnie to ogromną nadzieją. Nadzieją w człowieczeństwo. Byłam dumna z tej młodej kobiety, którą ledwo znam. I cieszę się, że ją poznałam. Ten świat jest pełen wspaniałych ludzi, musimy tylko otworzyć się na człowieka, który przechodzi obok.

Natalia ma przed sobą całe życie. Uczy się, jak żyć, jak być szczęśliwą. Nie martwię się o nią, nie martwię się dlatego, że na własne oczy widziałam siłę, która w niej drzemie.

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
1331035553_326315929_1-Casting-do-TV-Super-Tesciowa-szuka-zony-dla-syna-wa
Nie tacy teściowie straszni…

Przychodzi baba do sklepu i pyta: - Jest cukier w kostkach? - Nie ma. - To proszę jakąś inną tanią...

Zamknij