Kryzys wieku średniego
Myślę, że się zaczyna. Kryzys znaczy. Nie, żeby u mnie, ale u M zauważyłam pewne zmiany. Wydawać by się mogło, że to jeszcze za wcześnie. M nie ma jeszcze czterdziestki, ale ponoć psychologowie zauważyli, że kryzys wieku średniego występuje w coraz to młodszym wieku. Teraz podobno już tuż po trzydziestce można się nagle obudzić z ręką w nocniku i stwierdzić, że trzeba coś zmienić. Następuje wówczas zmiana kolejności na naszej drabinie wartości.
M nawet jeszcze nie łysieje, choć w sumie za wielkiej różnicy by to nie zrobiło, bo natura złośliwie obdarzyła go jedynie cienkimi, przerzedzonymi piórkami. Za to inne zmiany zaczynają rzucać się w oczy. Nagle zaczął się martwić o wygląd zewnętrzny. Martwi go jego brzuch na przykład. Ostatnio podniósł koszulkę i mówi „widzisz ten brzuch?”. Nie! Ślepa jestem. Naprawdę, pierwsze widzę, kochanie. – Za kilka miesięcy będzie tu sześcio-pak! – mówi z dumą i stuprocentową pewnością siebie. „Dobrze, kochanie, nie mogę się doczekać, ale teraz przecież też nie jest źle” – powiedziałabym z grzeczności..gdybym była grzeczna. Do grzecznych jednak nie należę więc, zamiast się uśmiechnąć z wdziękiem, uśmiałam się jak koń i trochę się nawet poplułam. Na szczęście nie zauważył. Bardzo ambitne plany, ze sporego jedno-paka zrobić nagle sześcio-pak. Jakie było moje zdziwienie, kiedy jeszcze tego samego dnia wyciągnął moją matę do jogi i zaczął na niej robić brzuszki. – Zrobię 300 brzuszków! – powiedział uradowany i zaczął się prężyć i składać w pół niczym scyzoryk, trochę jakby co prawda zardzewiały, ale taki co się jeszcze rozkłada. Po chwili uśmiech zaczął się zamieniać w szczękościsk i gruba żyła mu się pojawiła na czole, tuż obok stróżki potu spływającej z boku. Nagle padł na matę i wysapał „cholera, miałem zrobić 300 a zrobiłem 60”. Nie poddał się jednak i teraz ćwiczy regularnie i robi 600 brzuszków dziennie, także szansa na sześcio-pak gdzieś tam majaczy w oddali.
W tym samym, mniej więcej, czasie zakupił sobie okularki do pływania i zaczął chodzić na basen. Poszedł pierwszy raz po tylu latach i chciał sobie przypominać jak to było za czasów jego świetności pływackiej, kiedy to był mistrzem szkoły w żabce. Skoczył do wody i zaczął machać długości basenu jedna, za drugą. Wzbudził zainteresowanie dwóch podstarzałych panów i pani ratowniczki i wtedy, w połowie basenu, złapał go skurcz w ręce i musiał machać tylko jedną i walczyć o oddech.
Następnie oznajmił, że kupuje motor! To już na bank oznaka kryzysu, nie mam żadnych wątpliwości! Najpierw pojawia się motor, zaraz potem łysina. Postanowił jednak, że zanim kupi motor, to musi sobie kupić rower, bo od czegoś trzeba zacząć. I co lepsze, rzeczywiście ten rower kupił. A żeby słowo ciałem się stało, to u mojego M naprawdę niesłychane.
Zanim to jednak zrobił, postanowił wypróbować rowery kolegów, żeby zobaczyć, która rama będzie dla niego lepsza. Przejechał się po parku najpierw jednym, wrócił uchachany i wsiadł na drugi. I go wcięło. Nie było go z jakieś 20 minut. Nagle pojawił się u wzgórza parku, prowadząc rower obok, uśmiech zniknął i mina taka nie wyraźna. – Wyrąbałem się. – powiedział tylko i nic więcej już nie mógł dodać, bo wszyscy zaczęliśmy lać jak jeden mąż, chociaż może nie wypada, no ale co było robić? Przeorana cała prawa strona ciała, łącznie z twarzą, a on tylko na rower pojechał. Okazało się, że wsiadło moje kochanie na rower, a że kryzys ma, to mu się wydaje, jakby mu dwudziestka stuknęła, chciał przyszpanować i zarzucić kołem przy hamowaniu, więc się rozpędził, zahamował i przeleciał przez ramę jakieś 10 metrów w przód, bo kolega hamulce miał poprzemieniane i M pomylił przedni z tylnym.
Ostatnie podrygi jak widać trochę niebezpieczne, ale M się nie zraża. Kask na rower już kupił. I dobrze, niech podryguje. Dopóki się za młodszymi nie ogląda i nie chce sobie uszu przekłuwać, to niech mu będzie.
P.S. Dzisiaj rano zszedł na dół, ściągnął koszulkę po serii brzuszków, zaczął się prężyć przed lustrem i za chwilę mówi z powagą: „no nie mów, że nie jestem bardziej interesujący teraz!”. Noż ludzie! Myślicie, że powinnam się jednak zacząć martwić?