heart-582595_1280
RODZICIELSTWO,

Miłość w nieco innej odsłonie

Nie wiem jak ty, ale ja oberwałam od razu. Nokaut od pierwszej minuty. Zobaczyłam twoją twarz i moje życie zmieniło się na zawsze!

Pamiętam to pierwsze spojrzenie. Powaliło mnie z nóg, mimo że nie stałam. Już wtedy byłam stracona. Już wtedy wiedziałam, że nie będzie łatwo, bo czułam, że to uczucie przysporzy mi ogromnych, niepowtarzalnych emocji. Nie myliłam się.

Dzięki tobie nauczyłam się kochać inaczej niż przedtem. Bo z tobą wszystko było inne. Jedno spojrzenie twoich oczu wystarczyło, żeby mój świat zaczął się kręcić szybciej niż dotychczas. Nie wiedziałam, jak to z nami będzie. Nie miałam pojęcia, co robić, czego nie robić, nie miałam pojęcia o niczym, tak naprawdę. Wiedziałam tylko tyle, że moje życie zmieniło się nieodwracalnie. Życie „przed tobą” odeszło w niepamięć i wiem, że już nigdy nie powróci. Nie chcę, by powróciło.

Miłość niecodzienna, niedająca się zmierzyć ani uderzeniami serca, ani słonymi łzami, połykanymi w pośpiechu. Miłość, która nigdy się nie skończy. To wiem na pewno. Czuję, że nie ma na świecie siły tak potężnej, by zniszczyć to, co dzięki tobie zalęgło się w moim sercu.

Bywa ciężko. Czasami tak bardzo, że padam na kolana, chowam głowę w dłonie i wtedy wylewam z siebie wszystkie nazbierane łzy. Płaczę i płaczę. O kolejny rozbity kubek z kawą. O to, że krzyczysz. Kiedy próbujesz uderzyć, nie wiem co robić. Kiedy szarpiesz, miłość zaciska mi szczęki tak mocno, że nie jestem w stanie ich otworzyć nawet podczas płaczu. A potem mnie przytulasz i ja przestaję. Zaczynam zbierać łzy na następny raz.

Nie winię cię, wiedziałam przecież, że nie będzie łatwo. Damy radę.

Miłość budzi mnie co dzień rano. Przypomina, po co i dla kogo mam przeżyć kojelny dzień. Po co i dla kogo mam robić to, co robię. Po co i dla kogo mam walczyć ze wszystkim, co na mnie spadnie. Nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobiła. Czasami, kiedy czuję, że nie daję rady, wtedy zastanawiam się, jak to jest z tą miłością tak naprawdę. Dlaczego bywa tak ciężko? Życie męczy mnie czasem tak bardzo, że zaczynam marzyć tylko o tym, żeby zniknąć. Przestać myśleć, przestać kochać, zapomnieć, nie wrócić. W takich chwilach jest najciężej. Bo wiem, że zniknąć nie mogę. Złamałabym Twoje serce, a wiem, że tego nie wolno mi zrobić.

Ciężko jest też wtedy, kiedy trzęsą mi się ręce i nie mogę ich uspokoić. Kiedy krzyk sam wciska się na usta i stoję i krzyczę. Czasami słyszę w uszach szum własnej krwi. Jestem zła, wściekam się, zagryzam wargi. Zagryzam tak mocno, że ślad zostaje jeszcze przez kilka dni. I wtedy czuję, jakbym już nie miała siły, wtedy czuję, jakbym traciła nadzieję, jakby ta miłość się gdzieś ulatniała przez małą szparkę.

Nie trwa to jednak długo. Przestaję krzyczeć, spoglądam na ciebie i wszystko jest znów tak, jak dawniej. Czasem potrafię przyglądać się twej twarzy w nieskończoność, zapamiętując każdy milimetr, ucząc się jej na pamięć. Mogłabym to robić godzinami. Uwielbiam uczucie, które we mnie wzbiera właśnie wtedy. Za każdym razem widzę coś nowego, niesamowitego. Twoje oczy, rzęsy, zarys ust, to wszystko składa się w najpiękniejszą całość. Albo kiedy szepczesz mi do ucha „kocham cię”, fala szczęścia zalewa mnie niemal natychmiast.

Jak to wytłumaczyć? Skąd tyle miłości? Nie ma warunków, nie ma żadnych granic, cokolwiek zrobisz, kimkolwiek jesteś, ja kocham cię mocniej niż wczoraj. Słabiej niż jutro. Nauczyłam się przepraszać. Przepraszam dość często. Muszę, bo, pomimo mojej miłości, ranię cię, wiem o tym.  Nauczyłam się też wielu innych rzeczy. Na przykład jak opanować paniczny lęk, który czasem mnie ogarnia na myśl, że mogłabym cię stracić. Nigdy w życiu nic nie przerażało mnie bardziej niż właśnie to.

Jesteś wszystkim. Wszystkim, czego mogłam chcieć. Powalasz mnie czasem. A potem dajesz siłę, bym mogła wstać. Czasem myślę, że nie zasługuję na ciebie, ale szybko wyganiam te myśli, żeby przypadkiem nikt ich nigdy nie usłyszał. Wdzięczność moja jest bezgraniczna. Wdzięczność, za to, że kochasz mnie, że jesteś.

I pomyśleć, że taka miłość zrodziła się z bólu. Tak, bolało kiedy cię rodziłam, jednocześnie stając się matką. A potem dotknęłam twojej skóry, poczułam twój zapach, utuliłam cię do snu i pogodziłam się z tym, że przepadłam na zawsze.

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
board-142741_1280
O Blogu Roku i o tym, ile zapłaciłam za swoje głosy.

Widzicie już opadający kurz? Na polu walki zostali względnie najlepsi, reszta musi wrócić do normalnych zajęć, w skład których nie wchodzi gorączkowe...

Zamknij