Czy potrzebujesz innych ludzi?
Kiedyś myślałam sobie, że ludzie są po to, żeby na nich uważać. Bo mogą zawieść, mogą oszukać, zranić, zostawić. Wpojono mi taką właśnie ostrożność. A ja byłam młoda i głupia i dopiero zaczynałam myśleć szerszymi kategoriami. Ile przyjaźni mnie ominęło przez takie nastawienie, tego nie wiem i nigdy się nie dowiem. Jednak dorosłam i ukształtowałam swoje własne zdanie na ten temat.
Dostajesz od ludzi to, czego się spodziewasz. A spodziewasz się najczęściej tego, co sam od siebie dajesz. Bo czyż nie jest tak, że złodziej boi się, że każdy go będzie chciał okraść? Że kłamca uważa, że wszyscy go okłamują?
Wychowana w ten sposób, dopatrywałam się w każdym tego, co złe, negatywne. I grzebałam tak długo, aż w końcu to wynajdywałam. I wtedy skreślałam taką osobę z listy…bliskich osób…która była zdumiewająco pusta. Jaka strata czasu, jaka głupota i tchórzostwo. Było mi wstyd. Tak wstyd, że kiedyś postanowiłam to zmienić.
Obiecałam sobie zatem, że nie będę więcej oceniać ludzi. Bo nie mam do tego prawa i nic mi tego prawa nie daje. Obiecałam sobie, że zamiast na wadach, będę się skupiać na zaletach. Wiedziałam, że postępując w ten sposób, daję sobie samej szansę. Szansę na otoczenie się ludźmi, których zawsze pragnęłam mieć wokół, ale za bardzo się bałam. I wiecie, co się stało? Pojawili się ludzie. Mnóstwo ludzi. Są życzliwi, pomocni, troskliwi. A moje życie jest wspanialsze niż kiedykolwiek przedtem.
Zauważyłam pewną prawidłowość. Gdy byłam podejrzliwa i nieufna, ludzie mnie ranili, bez przerwy sprawiali mi ból, byłam nieszczęśliwa i załamana, każdy ich błąd był dla mnie ciosem w plecy. Myślałam, że nigdy nie uda mi się spotkać wspaniałych ludzi, na których mogłabym liczyć. I miałam rację. Mogłabym tak żyć, zraniona, zawiedziona, do końca swoich dni. Dostawałam to, czego od ludzi oczekiwałam, czyli jednym słowem to, co złe. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja byłam taka sama. Bałam się, więc odtrącałam ludzi, raniłam ich zbytnią ostrożnością, nieufnością. Kiedy uparłam się, żeby nad tym pracować, wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zmieniłam oczekiwania i zmienił się świat wokół mnie. Kiedyś w każdym słowie dopatrywałam się kłamstwa i byłam nieszczęśliwa. Teraz wierzę we wszystko, co słyszę i o dziwo jestem szczęśliwsza. I jakoś nikt mnie nie rani, nie oszukuje, nie mąci.
Wstaję każdego dnia ze świadomością, że gdyby zawalił się cały mój świat, nie zostanę sama. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi, którym dziękuję z całego serca za to, że są.
Ludzie są po to, by ich kochać. Są po to, by nie być samemu. Każdy z nas potrzebuje innych. Tak już ten świat został stworzony i nic tego nie zmieni. Każdy się w końcu kiedyś musi obudzić i poczuć tę potrzebę obcowania z ludźmi. Spójrz na swoje ramiona, czyż nie są akurat na tyle długie, żeby objąć drugiego człowieka?