download
BANIALUKI,

Pani z Tesco prawdę Ci powie

Jakieś trzy lata temu wkroczyłam w kompletnie nowy, nieunikniony etap życia. Otóż osiągnęłam wiek starczy i z wielką radością stwierdziłam, że nie jest tak źle, jak kiedyś myślałam, że będzie. Gdy miałam jakieś 10 lat, wydawało mi się, że ludzie po trzydziestce to już mają przechlapane, nic tylko usiąść i czekać…na zakończenie swej długiej egzystencji. “Życie zaczyna się po czterdziestce” mówili. I myślałam sobie, że pewnie chodzi im o to, że się rzeczywiście zaczyna, to pozagrobowe. I drogą dedukcji stwierdziłam, że po trzydziestce, chcąc nie chcąc, jesteś już jakby jedną drogą na drugim świecie, a tą pierwszą stoisz oko w oko ze śmiercią.

Teraz sama jestem po trzydziestce i z ulgą stwierdzam, że to była tylko dziecięca wyobraźnia. Nogi mam obie na tym samym świecie, całkiem jeszcze sprawne, nawet sprawniejsze niż kiedyś, bo z wiekiem nauczyłam się poganiać lenia, którego w sobie miałam za młodu. I ani jedno oko żadna śmierć mi nie zagląda! I nie jest to nic nadzwyczajnego, ponieważ całe grono moich starczych znajomych ma się tak samo dobrze. Więc stwierdzam, że jest całkiem, całkiem i do wieku naprawdę starczego mam kupę czasu, na bidę 10 lat!

Jednak człowiek coś podświadomie musi w tej łepetynie podejrzewać, że co krok to coraz dalej. Do, mniej więcej, 21 roku życia, czekałam z niecierpliwością, kiedy to już będę dorosła, samodzielna i wolna. Nie raz marzyłam, że jestem o kilka lat starsza. Teraz człowiek tylko myśli o tym, jak tu odjąć sobie lat, co by się inni nie pokapowali!

I okazuje się, że w odejmowaniu lat jestem świetna, choć nic takiego nie robię (jak pisałam w ostatnim poście, nie mam wrodzonej skromności). Jeszcze 6 lat temu nie miałam się co wybierać po piwo bez dowodu. Tak! Całe mnóstwo razy musiałam się wracać do samochodu po dokument potwierdzający, że jestem wolna i mogę pić ile mi się tylko podoba. I byłam z tego niezmiernie dumna (znaczy z tego, że chcieli ode mnie dokumenty, nie z tego, że mogę pić) i chwaliłam się wszystkim dookoła. Dodam, że w Anglii musisz mieć 18 lat, żeby móc kupić alkohol, ale jeżeli sprzedawca uważa, że masz mniej niż 25, to ma obowiązek poprosić o dowód. Z biegiem lat jakoś tak rzadziej pytali i rzadziej. Myślałam, że może przepisy się zmieniły czy co, ale nie, to nie było to. Trzeba to było przełknąć i koniec. I dokumenty mogłam śmiało zostawiać w domu.

Jednak ostatnio miłe panie kasjerki w Tesco zaczęły znów pytać o dowód,najpierw sporadycznie, z czasem jednak coraz częściej, o czym niezwłocznie informowałam M, żeby sobie pamiętał, jaki mu się okaz trafił. Ponad trzydzieści na karku, a muszę wyglądać na mniej niż 25! M na początku się śmiał i śmiem podejrzewać, że nie był to śmiech spowodowany radością z owej sytuacji, tylko taki bardziej, nie wiem, drwiący, choć ręki sobie nie dam uciąć. Aż w końcu bezczelnie stwierdził ostatnio, że pewnie Tesco wprowadziło coś takiego do swojej polisy odnośnie traktowania klientów. W imię świętego powiedzenia “klient nasz pan” panie z Tesco muszą co jakiś czas (żeby nie wzbudzać podejrzeń) prosić starsze panie kupujące alkohol o okazanie dowodu. Takie panie się wtedy bardzo cieszą (patrz: Mira) i przychodzą już niemal tylko do Tesco (patrz: Mira) i za każdym razem kupują alkohol, żeby mieć większe szanse na to, że ich Ego zostanie mile połechtane przy kasie (patrz: już bez przesady, nie kupuję alkoholu codziennie!)

Od razu obaliłam tą teorię, bo ostatnio w innym sklepie pani też mnie o dowód poprosiła! To czyli co? Każdy sklep by tak robił? Po prostu coś się stało i odmłodniałam i tyle!

P.S. Czy myślicie jednak, że to może być jakaś zorganizowana akcja?

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
Untitled
Audioblog czyli o tym jaki mnie zaszczyt kopnął

No i się doczekałam. Okazało się, że mój blog ktoś jednak czyta! Czyta i mało tego, komuś się też spodobał!...

Zamknij