toksyczniludzie
MOTYWACJA,

Toksyczni ludzie czyli jak nie dać się stłamsić

Pewnie nie raz słyszałeś to określenie. Toksyczni ludzie, toksyczne związki. Ja słyszałam to masę razy, ale jakoś nie docierało do mnie, co to tak naprawdę oznacza. Dopiero po latach zorientowałam się, o co chodzi, a gdyby nie pewna książka i pewne zdarzenie z mojego życia, przypuszczam, że do tej pory nie doszłabym do wniosków, o których chcę Wam dzisiaj napisać.

Kto to taki więc ta toksyczna osoba? Toksyczna osoba to człowiek bardzo, ale to bardzo nieszczęśliwy. Jest tak nieszczęśliwy, że w żaden sposób nie potrafi zrozumieć, jakim cudem inni mogą się cieszyć, uśmiechać czy odczuwać radość. To jest sprawa podstawowa. Pewnego razu chodziłam sobie po księgarni w poszukiwaniu czegokolwiek, co by mnie zaciekawiło. I trafiłam na to, „Toksyczni ludzie” autorstwa Lillian Glass. Stwierdziłam, że mnie to nie dotyczy, ale tytuł jest tak interesujący, że kupiłam tę książkę i od razu po powrocie zabrałam się za czytanie. Już na wstępie dowiedziałam się, że istnieje kilkadziesiąt typów toksycznych osób, typ zależy od problemów, z którymi boryka się dany osobnik, ale wszystkie typy mają ze sobą wiele wspólnego. Otóż podłożem wszystkich postaw jest to, że wszystkie te osoby są tak mało pewne siebie, tak zakompleksione i tak nieszczęśliwe, że ich głównym celem jest sprawienie, aby wszyscy wokół nich czuli się mniej więcej tak samo, jak oni. Zatruwają życie innym na przeróżne sposoby, to już zależy od typu danej postawy.

Przebrnęłam przez opisy wszystkich toksycznych typów ludzi i doznałam szoku. Okazało się bowiem, że spotkałam takie osoby wiele razy w swoim życiu, kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy.

A teraz przekazuję tę wiedzę tobie, gdyż jest to wiedza bardzo istotna. Może odmienić twoje życie.

Bo musisz wiedzieć, że toksyczni ludzie bardzo dobrze się kamuflują. I świetnie umieją sobie dobrać osoby, którym na każdym kroku będą próbowały zmącić spokój. Toksyczna osoba, gdy już cię dopadnie, będzie za wszelką cenę próbowała cię ściągnąć w dół, na swój poziom niezadowolenia z życia. Zarazi cię własnym niepokojem, zarazi cię niechęcią, podejrzliwością, podaruje ci, całkiem za darmo, negatywną energię, którą sama emanuje i zarzuci cię odpowiedzialnością za wszelkie problemy. A to wszystko po to, aby patrzyć, jak się męczysz. Takie osoby robią to po to, żeby choć przez chwilę lepiej się poczuć. Czerpią chorą satysfakcję w momencie, kiedy wmawiają ci, że jesteś chodzącym złem, że wszystkie ich niepowodzenia to twoja wina, że psujesz wszystko, czego dotkniesz, że nie da się ciebie lubić, kochać, szanować. A ty w to uwierzysz, bo bez odpowiedniej wiedzy jesteś na straconej pozycji.

Wiem to, bo stałam na takiej pozycji przez lata. I przez lata dawałam sobie wmawiać, że jestem źródłem wszystkiego, co najgorsze. Wierzyłam, że skoro ktoś mi bliski jest tak bardzo nieszczęśliwy, to to musi być moja wina. I przez lata próbowałam naprawić coś, czego nigdy nie zepsułam. Było to bardzo męczące doświadczenie, które skutecznie zatruwało moje życie. Moja pewność siebie była na poziomie zerowym, nie byłam pewna swoich uczuć, nie byłam pewna niczego.

Później nauczyłam się z tym żyć, gdy byłam już poza bezpośrednim zasięgiem toksyn, lecz to, co pozwoliłam w sobie zniszczyć, pozostało. I męczyło nie raz. Najbardziej bolała myśl, że ktoś miał do mnie pretensje o wszystko przez całe moje życie, a ja przez tyle lat nie potrafiłam tego naprawić. Dopiero książka, o której piszę, otworzyła mi oczy. Bo tam było napisane czarno na białym, że to nie moja wina! Że w żaden sposób, nawet najmniejszy, nie przyczyniłam się do tego, że moja toksyczna osoba czuła się tak, jak się czuła. Zrozumiałam, że to jest jej problem, nie mój. I zrozumiałam, że nic nie mogę zrobić, nie mogę tego zmienić, nie mogę tej osobie pomóc. Jedyne, co mogę zrobić, to pomóc sobie. I bez żadnego wahania to zrobiłam. Zrzuciłam z siebie poczucie winy, zrzuciłam poczucie beznadziei, które ciążyło mi przez lata i obiecałam sobie, że już nigdy więcej nie stanę się tą, na której można po prostu wyładowywać wszystkie swoje frustracje i niezadowolenie z życia.

Stało się to, co obiecywali w książce. Odetchnęłam pełną piersią, z ulgą. Byłam wolna, byłam winna jedynie za to, co schrzaniłam samej sobie, a nie za to, że ktoś był wiecznie nieszczęśliwy. To zmieniło moje życie. I ty też to możesz zrobić. Możesz odmienić swoje życie. Nie pozwól sobie wmówić, że ktoś jest nieszczęśliwy przez ciebie. Jesteś odpowiedzialny tylko i wyłącznie za swoje własne szczęście. Nie uszczęśliwisz swojego męża, dziecka, taty, mamy, nikogo. Nie masz takiej mocy, choć w sumie szkoda. Każdy jest odpowiedzialny sam za siebie. I jeżeli natrafisz w życiu na osobę, która zrzuca na ciebie odpowiedzialność za swoje szczęście w postaci kowadła uwieszonego na twojej na szyi, bądź ostrożny. Bo to jest osoba toksyczna. I może skończyć się to na tym, że latami będziesz próbować uszczęśliwić kogoś, kto nie potrafi być szczęśliwym. I im bardziej będziesz się starć, tym gorzej będzie wychodzić i tym niżej będziesz spadać.

Ty i tylko ty odpowiadasz za swoje szczęście. Nie daj sobie zawiesić kowadła. I od teraz się pilnuj. Bo wbrew pozorom, zawieszenie kowadła na czyjejś szyi przychodzi nam czasami bardzo łatwo.

Zobacz kontynuację tego wpisu „Toksyczni ludzie. Jak sobie z nimi radzić” tutaj.

Visit Us On FacebookCheck Our Feed
Przeczytaj poprzedni wpis:
Suitcases on Brick Lane
Jak przygotować się do emigracji

Choć wielka fala wyjazdów z kraju rozpoczęła się dobre 10 lat temu, końca jeszcze nie widać. Emigrantów wciąż przybywa, ludzie...

Zamknij